3.9.14

Po prostu Bettina!

Jeśli będziecie w najbliższym czasie w Mediolanie, warto przejść się do Galleria Carla Sozzani przy Corso Como 10. Adres ten jest kojarzony przede wszystkim z najmodniejszym Concept Storem (polecam tez jedną z najlepiej zaopatrzonych w albumy o fotografii księgarnię, można tam spędzić cały dzień) prowadzonym przez siostrę szefowej włoskiego Vogue'a Carlę, która przez wiele lat była jedną z najbardziej wzietych stylistek. Jej galeria (wstęp jest darmowy) pokazuje zarówno klasyków fotografii jak i młode talenty i jest zdecydowanie najlepszą w tym mieście prywatną galerią fotografii. Tym razem Carla Sozzani postawiła na niekwestionowaną ikonę, symbol mody francuskiej i jedną z najbardziej znanych i pożądanych przez projektantów i fotografów modelek w latach 40. i 50. - Bettinę. Dla tych, którzy nie wiedzą o niej wiele, przypomnę, że była ona muzą takich projektantów jak Jacques Fath i świadkiem olśniewających lat mody w Paryżu, kiedy rządy stylu sprawowali Jacques Costet i Lucien Lelong, Hubert de Givenchy, Christian Dior czy Coco Chanel.


Bettina urodziła się w 1925 roku i wychowała w Normandii. Marzyła o zostaniu projektantką mody i w 1944 roku przeniosła się do Paryża, gdzie spotkała Jacquesa Costeta, młodego projektanta, który właśnie otworzył małe atelier. Costet, zafascynowany jej urodą, prosi Bettinę o założenie jednej z jego sukien. I to właśnie spotkanie rozpoczyna niezwykłą karierę modelki: "rękawiczki, kapelusze, welony - to był ten czas, podobało mi się pozować, to był instynkt i przyjemność" wspomina. (Fashion memoir, Thames and Hudson, 1998)

Bettina wiąże się na krótki okres z Lucienem Lelongiem i w 1947 roku zaczyna pracować dla Jacques'a Fatha. Szybko staje się jego muzą. Podziwiany przez Bettinę, Fath projektuje dla niej kolekcję sukien, które "tylko ona może nosić z łatwością i elegancją". Tak rodzi się fenomen "Bettiny", a jej nazwisko kojarzy się z nowoczesnościa i stylem.


W 1952 roku Bettina spotyka Huberta de Givenchy i pomaga mu otworzyć jego własny dom mody. Pełni w nim podwójną rolę: modelki i managera Public Relations. Givenchy projektuje dla niej bluzkę "Bettina" uwiecznioną na rysunku przez słynnego René Gruau. W latach 50. Bettina podróżuje po Europie, Stanach Zjednoczonych, Brazylii, Argentynie i staje się przyjaciółką wielu intelektualistów, aktorów, reżyserów i pisarzy: Georgesa Simenona, Jeana Geneta, Jacquesa Preverta, Grety Garbo, Elizabeth Taylor, Gregory Peck'a, Bogartów, Avy Gardner, Johna Hustona, Irvinga Shawa, Charlie Chaplina, Gary Coopera i Trumana Capote. Nadal pozuje do magazynów reklamując ubrania Christiana Diora, Madame Gres, Balenciagi, Balmaina. W 1955 roku, u szczytu swojej kariery postanawia zakończyć pracę modelki.


Pomimo przejścia na „modową” emeryturę, Bettina nadal pracuje w branży. W 1963 roku jest ambasadorką magazynu Elle. W 1967 roku powraca na wybieg u Coco Chanel i prezentuje kolekcję, której ona sama była inspiracją. Pracuje jako dyrektor haute couture u Emanuela Ungaro i jako szef public relations dla Valentino. W 2010 roku zostaje uhonorowana orderem Chevalier des Artres et des Lettres przez ówczesnego francuskiego ministra Frédérica Mitterranda.

Wystawa w Galleria Carla Sozzani przedstawia karierę modelki na ponad stu zdjęciach podpisanych przez takich fotografów jak: Erwin Blumenfeld, Henri Cartier-Bresson, Jean-Philippe Charbonnier, Henry Clarke, Louise Dahl-Wolfe, Georges Dambier, Robert Doisneau, Nat Farbman, Horst P. Horst, Arik Nepo, Gordon Parks, Irving Penn, Willy Rizzo, Emile Savitry, bracia Seeberger i Maurice Zalewski.

  

Wystawa w Galleria Carla Sozzani, 10 Corso Como, Mediolan, 16.06 – 2.11.2014

Na zdjęciach: Gordon Parks, Bettina, Paryż, 1951 © The Gordon Parks Foundation; Jean-Philippe Chardonnier, Bettina przed witryną Van Cleef & Arpels, Plac Vendome, Paryż, 1953 © Jean-Philippe Chardonnier; Henri Cartier-Bresson, Bettina, Paryż, 1951 © Henri Cartier-Bresson/Magnum Photos; Robert Doisneau, Bettina z dwoma modelkami, dla Vogue Francja, 09. 1949 © Robert Doisneau/GAMMA RAPHO

2.9.14

Artyści przychodzili, a jakże!

Andrzej Świetlik, fotograf, w świecie sztuki najbardziej kojarzony jest z działalnością neo-awangardowej grupy artystycznej Łódź Kaliska. Wystawa Artyści starali się przychodzić, chętnie pokazuje Świetlika realizującego się także na innym polu - jako twórcę fotografii portretowej wykonywanej dla potrzeb reklamy. O ile ta dzisiaj kojarzy się głównie z działalnością komercyjną na zlecenie, gdzie obszar twórczej ekspresji jest ograniczony, o tyle w latach, gdy powstawały prezentowane zdjęcia, fotografowi pozostawiano niemal pełną swobodę działania. W czasach, tak jeszcze nieodległych, gdy nie było w użyciu cyfrowych narzędzi do post-produkcji, a portretowane ikony pop-kultury nie były sezonowymi celebrytami, ale artystami z krwi i kości (tu najczęściej ze świata muzyki), praca fotografa w show-biznesie nie musiała stawiać go przed dylematem: sztuka czy komercja. W tym kontekście, prezentowana wystawa Świetlika to portret epoki minionej, choć on sam do dzisiaj zachował podobny model pracy.

Pierwszy z 24 czarno-białych portretów wystawy Artyści starali się przychodzić, chętnie Andrzej Świetlik wykonał w 1983, a ostatni w 2002 roku. Historia, którą nimi opowiada dotyczy więc schyłkowego okresu stulecia, a dziewiętnaście lat, które dzieli obie prace, to czas nie tylko kryzysowych lat 80., a następnie przeobrażeń ustrojowych w Polsce, ale także transformacji w obszarze kultury wizualnej. Na początku lat 90. Andrzej Świetlik miał już za sobą doświadczenie współpracy z fotografem Władysławem Lemmem oraz polonijną firmą Polmark, która zbudowała w Warszawie profesjonalne studio fotograficzne. Jednocześnie pracował w malutkim studiu, znajdującym się w piwnicy kamienicy na warszawskim Nowym Mieście. Miało ono swoją artystyczną historię - wcześniej, przez całą dekadę lat 60. służyło Eustachemu Kossakowskiemu. Tytuł wystawy Artyści starali się przychodzić, chętnie doskonale pokazuje, w jakich okolicznościach powstawały sesje zdjęciowe w tamtych czasach. Do studia Świetlika przychodzili muzycy, aktorzy, scenografowie, a także przyjaciele i członkowie rodziny. Przed obiektywem stawali m. in.: Kora Jackowska, Czesław Niemen, Maryla Rodowicz, Grzegorz Ciechowski. Spotkania na ogół miały artystyczno-towarzyski charakter. Istniała duża swoboda kreacji, artystyczna carte blanche. Na niektórych sesjach powstawały portrety tradycyjne, na innych modele wprowadzani byli w wyimaginowany, inscenizowany świat, w którym Świetlik z humorem improwizował, odwoływał się do historii sztuki, surrealizmu, czy stylistyki socrealizmu. Charakterystyczne portrety wykonane na monochromatycznym, skromnym tle można było później oglądać na okładkach płyt, w prasie ilustrowanej i na reklamach.

Na wystawie znajdziemy jednak nie tylko „komercyjne“ zlecenia, ale także fotografie, które realizowane były podczas performansów Łodzi Kaliskiej, a bohaterami byli jej członkowie: Makary czyli Andrzej Wielogórski czy Andrzej Kwietniewski. I to właśnie odbitki robione dla własnej przyjemności, czy w ramach działań Łodzi Kaliskiej - jak to nazywa Andrzej Świetlik „też dla przyjemności własnej oraz przyjemności koleżeństwa” - były swego rodzaju treningiem do pracy profesjonalnej. Sztuka mieszała się z komercyjnymi zleceniami i na odwrót. Kontekst zdjęć jest często prześmiewczy, a sam autor nie boi się pozbawiać swoich kolegów tożsamości, czy konfrontować ich z kobiecą nagością. Portret Andrzeja Kwietniewskiego na tle gołych pośladków z 2002 roku jest zamykającą wystawę klamrą, ironicznym suplementem, który odnosi się do przemian końca XX wieku, do schyłku techniki analogowej i refleksyjnej fotografii.

Wystawę pokaże warszawska Lookout Gallery w terminie 26.09 - 08.11.2014. Wernisaż odbędzie się 26.09 w ramach Warsaw Gallery Weekend.
Na zdjęciu: Andrzej Świetlik, Camel Light, 1995; Grzegorz Ciechowski, z płyty Obywatel GC, 1990

24.10.13

Fotografia kolekcjonerska. Cztery fotografie, cztery historie.


O wystawach i aukcjach Fotografii Kolekcjonerskiej dotychczas tylko czytałam w internecie. W tym roku udało mi się wreszcie dotrzeć na wernisaż do warszawskiego CSW. Fotografie zostały powieszone w kilku przestrzeniach znajdujacych się w piwnicach Zamku Ujazdowskiego i podzielone epokami. Ze stu prac wystawionych do sprzedaży (organizatorzy zapewne liczą, że okrągła suma przyniesie im szczęście) z chęcią kupiłabym kilka. Niektóre schowałabym do szuflady (znajdującej się oczywiście w odpowiednich warunkach klimatycznych), a niektóre powiesiłabym na ścianach. Oto lista:

Stanisław Ignacy Witkiewicz, Nieśmiały bandyta, Groźny bandyta, 1931, dwie odbitki żelatynowo-srebrowe, papier chloro-bromowy, 11,8 x 8,9 cm, 11,7 x 8,5 cm.



Witkacy, który dość kompulsywnie dokumentował na fotografiach wszystkie etapy swojego życia tym razem został sfotografowany przez nowo poznanego Józefa Głogowskiego. W momencie zrobienia zdjęcia, w 1931 roku, artysta miał już prawie dwudziestoletnie doświadczenie z autoportretami i kreowaniem niekiedy absurdalnych postaci z życia, historii czy literatury. Dwa portrety Witkacego schowałabym jednak do zamkniętej w specjalnym pomieszczeniu szuflady, aby tam godnie mogły spoczywać nie będąc narażone na światło, ani na zmiany wilgotności czy temperatury.

Jerzy Kosiński, Spojrzenie, 1957, odbitka żelatynowo-srebrowa, papier, 50 x 40 cm.


Już sama nie wiem czy to nazwisko autora tak na mnie działa, czy może poetyka tego zdjęcia. Rozmarzona, patrząca gdzieś w bok dziewczyna ma w sobie jednak siłę i stanowczość. Do tego niekonwencjonalny kadr, pozostawiający wiele powietrza i dość duży format sprawiły, że zatrzymalam się przy tej fotografii na dłużej. Jej nieco brązowo-żółty odcień nie do końca mi odpowiada, ale coż, nie można mieć wszystkiego. Jak informują organizatorzy inna odbitka tej fotografii znajduje się w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie, gdzie była wystawiona w 2006 roku oraz opublikowana w katalogu - Jerzy Kosiński. Fotografie towarzyszącym wystawie.
 
Tadeusz Rolke, Bez tytułu (Paryż), 1965, odbitka żelatynowo-srebrowa, papier, 23 x 16,5 cm (w świetle passe-partout).


Rolke, który miał swój romans z modą, ma przede wszytkim duszę reportera. Tym razem podczas realizacji zdjęć zagranicą, dla miesięcznika Ty i Ja, miał okazję przyglądać się pracy swoich francuskich kolegów. Nie powstrzymał się oczywiście od odruchu dokumentowania tego co widzi. Prezentowane na aukcji zdjęcie przedstawia modelkę i fotografa podczas sesji dla magazynu Elle. Odbitka może nie jest świetnej jakości, ale biorąc pod uwagę, że to vintage, akceptuję braki bez mrugnięcia okiem.

Ewa Rubinstein, Urszula`s kitchen, 1987, odbitka żelatynowo-srebrowa, papier, 20,2 x 30,2 cm.


Przepiękna klasyczna martwa natura z charakterystyczną dla czasów komunizmu butelką mleka. Ktoś mógłby powiedzieć, że widział takich prac tysiące, jednak mnie zawsze urzeka prostota i nienaganna kompozycja. Na dodatek praca opowiada jedną z historii polskiej fotografii. Mianowicie przedstawia ona kuchnię Urszuli Czartoryskiej (1934-1998), wybitnej postaci krytyki i teorii polskiej fotografii, kustoszki działu fotografii Muzeum Sztuki w Łodzi.

Aukcja Fotografii Kolekcjonerskiej już w niedzielę 27 października o godz 19.00

31.8.13

Teledysk "I Fink You Freeky" udokumentowany


Ponad 34 miliony odsłon ma do dzisiaj na youtube.com teledysk I Fink You Freeky, efekt współpracy artysty Rogera Ballena i południowoafrykańskiego zespołu z Kapsztadu grupy Die Antwoord. Roger Ballen, amerykanin, który dzisiaj mieszka w Johanesburgu, rozpoczynał swoją karierę jako fotoreporter, pracował w agencji Magnum. Dzisiaj skończył z dokumentem i tworzy prace nawiązujące do marzeń sennych, w których wykorzystuje fotografię, kolaż i rysunek. 



Nakręcone w czerni i bieli wideo Rogera Ballena wykorzystuje elementy stylistyki jednej z jego ostatnich serii Asylum. Artysta nanosi na twarze i ciała swoich bohaterów proste konturowe, prymitywne szkice postaci ludzkich i zwierząt, rysuje geometryczne formy na ścianach. Używa do filmu całą menażerię żywych ptaków, szczurów i karaluchów. Ballen porusza się w świecie wyimaginowanym, ciemnym, złowróżbnym, na granicy złego snu. Do swoich surrealistycznych wizji używa dziwolągów. Piosenkarka Die Antwoord, Yo-Landi Vi$$er, ma wygolone pół głowy i szklane oczy, jej partner z zespołu używający pseudonimu Ninja, pokazuje komplet metalowych zębów. Na planie teledysku tańczą albinosi, mężczyźni o nieprawdopodobnie wydłużonych kończynach czy dzieci o zaskakującej aparycji. Sam Roger Ballen (reprezentowany bądź co bądź przez samego Larry'ego Gagosiana) był zdziwiony tak ogromnym zainteresowaniem internautów i liczbą fanów I Fink You Freeky. Również był rozgoryczony faktem, że pomimo długiego stażu artystycznego, dopiero przy współpracy z Die Antwoord ludzie o nim usłyszeli i stał się rozpoznawalny. Teraz, na fali popularności została wydana książka, pokazująca kulisy powstawania teledysku I Fink You Freeky. Wydało ją Prestel Publishing i jest ona już dostępna w internecie.

24.7.13

Fotografie Miltona Greena na sprzedaż wraz z prawami autorskimi


75.000 oryginalnych negatywów z archiwum Miltona H. Greene'a i ponad 3700 niepublikowanych zdjęć Marilyn Monroe ma zostać wystawione na aukcji przez amerykański dom Profiles in History w dniu 27 lipca w Los Angeles. Nic w tym nie byłoby dziwnego, gdyby nie fakt, że wraz z nimi organizatorzy pragną również sprzedać prawa autorskie do zdjęć. W praktyce oznacza to, że każdy, kto zakupi owe prace, będzie mógl je powielać i sprzedawać w dowolnych edycjach. Również będzie mógł ustalać stawki za każdą publikację i kontrolować ich obieg. Jak donosi Theartnewspaper.com w 1970 roku Greene wziął pod zastaw swojego archiwum pożyczkę. W bliżej nieokreślony sposób polski rząd stał się posiadaczem długu, a w 2000 r zażądał jego spłaty. Gdy zadłużenie nie zostało wypłacone przejął archiwum. W 2005 roku zostało sprzedane anonimowemu amerykańskiemu kolekcjonerowi, który to z kolei skontaktował się z Profiles in History, aby zorganizować sprzedaż. 


Jak już wcześniej pisałam część z tego archiwum trafiła do Polski i została sprzedana podczas dwóch następujacych po sobie aukcji, których wyniki były więcej niż zadowalające. Trudno jednak przewidzieć jaki będzie przebieg sobotniej licytacji ponieważ prawa autorskie są rzadkością na rynku kolekcjonerskiem.

19.7.13

Trafostacja Sztuki pokaże Ryszarda Waśkę

 

Już od 2 sierpnia w nowym centrum sztuki współczesnej w Szczecinie można będzie zobaczyć wystawę Ryszard Waśko. Genesis. Choć główna część wystawy poświęcona jest pracom powstałym po 2000 roku (w większości są to wielkoformatowe obrazy olejne), to jej początek przedstawia przede wszystkim prace fotograficzne, od których Waśko zaczynał swoją drogę artystyczną. Należał wówczas do Warsztatu Formy Filmowej, słynnej formacji powstałej przy Szkole Filmowej w Łodzi, której eksperymenty koncentrowały się wokół analizy języka fotograficznego i dążyły do zmiany ciasnych, tradycyjnie pojmowanych struktur filmowych. Waśko studiuje pojęcie czasu i ruchu w fotografii. Seria Portretów pociętych (1971) to zabawa z pociętym na równe prostopadłe części portretem. Waśko dynamizuje pojedynczy kadr i tworzy nowe wieloelementowe kompozycje zestawiając ze sobą różne, powiększone fragmenty swojej twarzy. 

Do serii nawiązuje Wypadek (1971), a dodatkowym zabiegiem potęgującym wrażenie ruchu jest zastosowanie zwielokrotnienia, w różnych skalach detali jednego ujęcia przedstawiającego kraksę samochodową. Kolejne fotografie pochodzą z cyklu Autoportret w czasie (1972). Sylwetka artysty rozmazuje się i pozostawia białą smugę na odbitce. 
Niestety nie wszystkie pokazane w Szczecinie prace są oryginałami, niektóre to odbitki współczesne. Szkoda, bo różnica pomiędzy nimi będzie widoczna, szczególnie w przypadku kompozycji fotograficznych z lat 70. 
 
Na zdjęciach: Ryszard Waśko, Autoportret w ruchu, fotografia, 1972 © Ryszard Waśko; Portret pocięty, kompozycja fotograficzna, 1971 © Ryszard Waśko

16.6.13

Ja nie zabiłem czyli Zły periodyk dedykowany

Dzisiaj wpadł mi w ręce ciekawy zin. Wydany przez Towarzystwo Inicjatyw Twórczych ę, stowarzyszenie, które rozpoczęło swoje działania w 2002 roku od urządzania warsztatów filmowo-fotograficzno-teatralnych dla młodzieży na wsiach. Dzisiaj to duża, prężnie działająca organizacja, która promuje między innymi projekty fotograficzne. Jednym z nich jest właśnie leżący przede mną numer specjalny i okolicznościowy Zły periodyk dedykowany, Ja nie zabiłem wykonany przy okazji Fotoprezentacji w grudniu 2012 roku. 


Magazyn jest efektem spotkania mistrza (w tym przypadku mistrzyni) czyli Agnieszki Rayss i ucznia (w tym przypadku uczennicy) fotografki Dominiki Gęsickiej. Założeniem dla tej publikacji było znalezienie powiązań dzisiejszej Warszawy z powieścią Zły Leopolda Tyrmanda. W periodyku znajdują się więc cytaty z książki i fotografie pokazujące ciemną, kryminalną stronę miasta. Zrealizowane zostały w nocy, podczas deszczu, we mgle, w nocnych klubach. Zin zamyka się stroną nawiązującą do historycznej, czwartej okładki Przekroju. Są na niej krzyżówka, rebus i liczne rysunki.


Periodyk został wydany w edycji 700 sztuk i rozprowadzany był w modnych miejscach w Warszawie.

14.5.13

Kto kupił prace Karola Komorowskiego?




Karol Komorowski (rocznik 1994) jest dzisiaj jednym z najmłodszych artystów polskiej sceny fotograficznej. W lutym zeszłego roku został wyrzucony ze szkoły średniej w wyniku kontrowersji wokół reżyserowanego przez niego filmu Portret. Przeniósł się wtedy z Bielska-Białej do Warszawy, rozpoczął współpracę z kuratorem Adamem Mazurem i zadebiutował solową wystawą w Lookout Gallery. Pokazał na niej dwa cykle: Koleżanki i W ciemnościach. Teraz pracuje nad nowym cyklem, który myśli zakończyć w ciągu roku i pokazać w dwóch europejskich stolicach: Warszawie i Londynie. Oto krótki wywiad z tym zaczynającym karierę artystą.

Ile kosztują Twoje prace?
Pierwsze fotografie były najtańsze. Dolna granica zaczyna się przy 300 złotych, a górna to 2000 złotych.

A kiedy te pierwsze się sprzedały?
Tydzień po zakończeniu mojej debiutanckiej wystawy.

Jak zareagowałeś na wiadomość, że ktoś je kupił?
To było bardzo satysfakcjonujące. W dzisiejszym świecie jedynym stabilnym miernikiem wartości są pieniądze.

Twoja pierwsza wystawa odbyła się w listopadzie zeszłego roku. Co czułeś widząc swoje prace powieszone na ścianach galerii?
Byłem megaprzygotowany do tej wystawy. Przez długi czas byłem niedoceniany, a wyrzucenie mnie ze szkoły było apogeum tego co się działo wokół mnie. Sam zgłosiłem się do Adama Mazura i na warsztaty Polska.doc. Bardzo mnie ucieszyło, że ktoś wreszcie zauważa to co robię. Wiedziałem, że moje prace są dobre i że nie mam się czego bać.

Nie obawiałeś się krytyki, chociażby z powodu młodego wieku?
W ogóle o tym nie myślałem. Bardzo dużo się nauczyłem przy współpracy z Adamem Mazurem. Wiedziałem, że nic po za wystawą nie jest ważne, Adam dodawał mi pewności siebie. Choć pewnie bardziej bym się bał przy pokazywaniu moich wcześniejszych filmów fabularnych. Fotografia to pojedyńczy obraz, ma mniej narzędzi.

Czy znasz kolekcjonerów, którzy kupili Twoje prace?
Nie znam.

A chciałbyś wiedzieć kto to jest?
Jest mi to obojętne.

W jakim miejscu będzie Karol Komorowski za rok?
Zupełnie nie myślę o przyszłości, ale chcę się przeprowadzić do Londynu.

Na zdjęciu:  Karol Komorowski, Wychowanie fizyczne, (55 x 51,46 cm), 2013 © Karol Komorowski

2.5.13

Struktury ciała Zbigniewa Dłubaka



Zbigniew Dłubak (1921-2005), jeden z najważniejszych polskich fotografów powojennej awangardy, nad tematem aktu zaczął pracować około 1958 roku i przez wiele dekad pozostawał on głównym motywem w jego twórczości. Jednak Dłubak nie był nigdy uważany za specjalistę od aktu. Eksperymentował przede wszystkim z ostrością obrazu i realizował wiele zbliżeń bliskich abstrakcji. Jego praca nad ciałem kobiety była inna, bardziej analityczna. Stosował oszczędne kadry, zgeometryzowane, budowane na fragmencie. Wprowadzał zabiegi abstrahujące i powtórzenia. 


We wtorek 7 maja w galerii Lookout odbędzie się spotkanie poświęcone projektowi wystawy, która już w czerwcu zostanie pokazana w Madrycie na międzynarodowym festiwalu fotografii Photoespana 2013. Do zrobienia jednej z czterech wystaw głównych, których motywem przewodnim jest akt, zaproszono Fundację Archeologia Fotografii. Kuratorka Karolina Ziębińska-Lewandowska przygotowała indywidualną prezentację prac fotograficznych Zbigniewa Dłubaka. Skoncentrowała się na seriach jego aktów z lat 70. oraz na nieco wcześniejszych Ikonosferach. W Madrycie akty polskiego artysty zawisną obok prac Edwarda Westona i Harry'ego Callahana. Projekt wystawy Struktury ciała jest już w fazie finalnej, a na spotkaniu będzie można usłyszeć o kulisach powstawania pokazu i książki.

Na zdjęciach: Zbigniew Dłubak, stykówki z serii Gestykulacje, 1970-1978 © Fundacja Archeologia Fotografii/A. Dłubak; z serii Gestykulacje, 1970-1978 © Fundacja Archeologia Fotografii/A. Dłubak

22.4.13

Dwa wernisaże i Lookout Unpublished

Będzie się działo jutro wieczorem (czyli we wtorek 23 kwietnia) w Warszawie. Galeria Starter otworzy Łaskotanie podniebienia, wystawę malarstwa Doroty Buczkowskiej. Fundacja Archeologia Fotografii zaprasza na wernisaż fotografii Wojciecha Zamecznika (1923–1967). Tytuł wystawy jest bardzo instrygujący: Jeśli zimową nocą podróżny… Natomiast galeria Lookout, rozpocznie cykl kilku spotkań, które mają na celu pokazanie nigdzie jeszcze dotąd nie prezentowanych projektów fotograficznych. Jutro o serii  Daydreaming opowie Adam Lunaris. Spotkanie rozpocznie się o 18.30.

 
Lunaris eksperymentuje z fotografowaniem w nocy, przy świetle księżyca. Przy projekcie Daydreaming pracował, w latach 2007-2009 w Indiach i w Kambodży z francuskimi tancerzami butoh. Dla tych, którzy nie wiedzą na czym butoh polega powtórzę po prostu za ściąga.pl: "Butoh to współczesny taniec pochodzący z Kinjiki - zaprezentowany został na Festiwalu Tańca w Tokio w maju 1959 r. przez tancerza Tatsumi Hijikatę i jego partnera Kazuo Ohno. Termin butoh składa się z dwu ideogramów BU – taniec i TOH – krok i oznacza nadeptywanie całą stopą. Cały spektakl jest więc bardziej „chodzony” niż tańczony, częściej przypomina pradawny rytuał niż taniec. Butoh jest dialogiem z postrzeganą jako skostniałą rodzimą tradycją teatru japońskiego i protestem przeciwko zalewaniu Japonii przez zamerykanizowaną kulturę masową". 
 
Na zdjęciu: Adam Lunaris, LIGHT of HOPE, z serii Daydreaming, 2007 © Adam Lunaris
 

13.4.13

Punk's not dead

Nie dość, że nie umarł, to doczekał się swojej własnej wystawy w jednej z najszacowniejszych instytucji muzealnych w USA. Kolce, łańcuchy, zamki, kłódki, agrafki i żyletki czyli wszystkie ostre akcesoria epoki punk będą pokazane od 9 maja w Metropolitan Muzeum w Nowym Jorku. Wystawa PUNK: Chaos to Couture pokaże jaki wpływ, od momentu powstania, aż do dnia dzisiejszego, miał punk na modę.

 
Przedstawione zostanie około 100 kreacji dla kobiet i mężczyzn. Oryginalne ubrania z lat 1970 roku zostaną zestawione z najnowszymi. Dlaczego? Haute couture i pret-a-porter czerpały przecież garściami z kultury punk używając symboli wizualnych ruchu: cekinów, agrafek, żyletek czy ćwieków. A punkowcy byli niezwykle kreatywni. Przerabiali ubrania, dokonywali dekonstrukcji (i destrukcji), szyli je sami. 


W zorganizowanych tematycznie galeriach będzie można zobaczyć na przykład ubrania i stylizacje Blondie, Richarda Hella, Ramones i Patti Smith. Również inspiracje Malcolma McClarena i Vivienne Westwood, oraz rzeczy z ich butiku na 430 King’s Road w Londynie. 

 
Lista marek, których projekty wystawiono jest długa. Wymienię choćby tylko: Husseina Chalayana, Francisco Costę (Calvin Klein), Christophe'a Decarnina (Balmain), Ann Demeulemeester, Domenico Dolce i Stefano Gabbana, Johna Galliano, Nicolasa Ghesquière'a (Balenciaga), Katharine Hamnett, Viktora & Rolfa, Rei Kawakubo (Comme des Garçons), Karla Lagerfelda, Helmuta Langa, Martina Margielę, Alexandra McQueena, Moschino, Kate i Laurę Mulleavy (Rodarte), Miuccię Pradę, Garetha Pugha, Gianniego Versace, Junya Watanabe, Yohji Yamamoto czy już wspomnianą Vivienne Westwood.


Wernisaż odbędzie się 6 maja i jak zwykle przybędą gwiazdy świata mody, a zdjęcia z czerwonych schodów muzeum będą pokazywane wszędzie. Tym razem gośćmi honorowymi zostali: Beyoncé, Rooney Mara, Riccardo Tisci, dyrektor kreatywny Givenchy i Anna Wintour, redaktor naczelna Vogue'a, bez której żadna gala The Costume Institute nie mogłaby się odbyć.
  

Na zdjęciach: John Lydon, 1976. Courtesy of The Metropolitan Museum of Art, zdjęcie Richard Young/Rex USA; Karl Lagerfeld dla domu Chanel, Vogue, Marzec 2011. Courtesy of The Metropolitan Museum of Art, zdjęcie David Sims; Sid Vicious, 1977. Courtesy of The Metropolitan Museum of Art, Zdjęcie © Dennis Morris – wszystkie prawa zastrzeżone; Rei Kawakubo dla Comme des Garçons, 1982. Courtesy of The Metropolitan Museum of Art, zdjęcie Peter Lindbergh.

7.3.13

Fototeka, nowy cykl Fundacji Archeologia Fotografii


W archiwach firmy Dalkia (spółka branży energetycznej, od 1937 roku w Polsce) zachowały się fotografie dokumentujące życie przemysłowej Łodzi na początku XX wieku. Nad miastem górowały wówczas setki kominów, oświetlano pierwsze ulice i sklepy, po brukowanych ulicach wciąż jeździły bryczki. Świat dynamicznie rozwijającego się miasta przedstawiony jest z perspektywy rozbudowy pierwszej łódzkiej elektrociepłowni oraz jej pracowników. 


Odnaleziony zbiór szklanych negatywów liczy ok. 2000 sztuk i pochodzi z lat ok. 1922-1940, a autorem zdjęć jest Wiktor Jekimenko – nieznany  fotograf wykonujący niezwykle dokładnie swoją pracę dokumentalisty. Archiwum przez lata przechowywane było w magazynie i niedostępne dla widzów, jego pierwsza prezentacja została przygotowana w 2011 roku podczas 10. Międzynarodowego Festiwalu Fotografii w Łodzi. Teraz jego część pokaże Fundacja Archeologia Fotografii. Otwarcie wystawy Energia czasu. Archiwum Dalkii Wiktora Jekimenki odbędzie się 12 marca (wtorek) o godzinie 19.00 w siedzibie FAF w Warszawie, Andersa 13. Cieszy fakt, że FAF nie organizuje, tak jak wszyscy, swoich wernisaży w piątki. Na jutrzejszy wieczór otwarcia wystaw zapowiedzieli: Muzeum Narodowe, Zaczęta, galeria Lookout i galeria Obserwacja. I oczywiście na tę samą godzinę 19.
Na zdjęciu: Wiktor Jekimenko, Archiwum Dalkii.